obserwatorzy

środa, 29 stycznia 2014

164. Joanna, Z apteczki babuni - Balsam do włosów (mleko+miód).

Hej dziewczyny :-) Cóż za mroźny dziś dzień :) Na dworze co prawda tylko kilka stopni na minusie, ale wiatr jest tak potwornie zimny, że temperatura odczuwalna jest duuuuuuuużo niższa!

Co dzisiaj?
Joanna, Z apteczki babuni - Balsam do włosów nawilżająco-regenerujący (mleko+miód) w kilku słowach :-)
Od producenta:
Włosy suche i zniszczone - z myślą o specjalnych potrzebach włosów suchych i zniszczonych firma Joanna stworzyła kosmetyki nawilżająco - regenerujące. Kosmetyki "Z apteczki Babuni" zawierają połączenie dwóch naturalnych składników: miodu i mleka, które doskonale nawilżają, odżywiają i chronią włókno włosów. Dzięki temu włosy zyskują miękkość i połysk oraz łatwiej się rozczesują i układają. Odzyskują energię i naturalne piękno.

Moja opinia:
Balsam zamknięty jest w plastikowej buteleczce o pojemności 300g. Opakowanie zamykane jest na 'klik', a otwór przez który wydostajemy kosmetyk jest dość duży i często wylewa sie nam go za dużo :/
Mimo to, jest baaaardzo wydajny! Mam go już chyba rok i ciągle jest (jednak nie używam systematycznie).

Jeśli chodzi o zapach to jest przyjemny, choć odrobinę chemiczny. Czuć mleko i miód, podoba mi się to połączenie zapachowe :)
Konsystencja jest rzadka, za rzadka, przelatuje przez palce zanim nałożymy go na włosy. U mnie zawsze jakaś część lądowała w wannie i lądowała w kanalizacji wodnej :-)
Jeśli chodzi o działanie to rewelacji niestety nie ma! Oprócz tego, że balsam ułatwiał rozczesywanie (choć też nie za każdym razem) i pozostawiał na włosach delikatny zapach, to nie robił z nimi nic. Nie zauważyłam ani regeneracji ani nawilżenia.
Dodam, że używałam tak jak zaleca producent - bez spłukiwania, a także kilka razy pokusiłam się na nałożenie jej pod czepek i potem spłukanie.
Zawsze przed recenzją czytam opinie na wizażu i powiem Wam.. zaskoczyła mnie, bo średnia ocena ogólna wynosi: 3.39/5. Ja dałabym jej maksymalnie 2 punkty, za zapach i za sporadycznie dobre działanie jeśli chodzi o rozczesywanie.
Nie wiem, ja tego balsamu osobiście nie polecam, jednak warto wypróbować na własnych włosach, może akurat :-)
Balsam jest taniutki, kosztuje 5-6zł w Rossmannie :-)

A Wy miałyście? Co sądzicie?
Jestem strasznie ciekawa!

środa, 22 stycznia 2014

163. Zdobienie - koralowe saran wrap :-)

Cześć! :-)
W końcu zawitała zima :D Już słyszę pierwsze narzekania i sama narzekam, bo nie przepadam za zimą, śniegiem i mrozem, brrr
No ale najwyższy czas na taką pogodę niestety..pozostaje mi więc owinąć się wyżej kocem i naskrobać coś dla Was :-)

Na paznokciach miały pojawić się u mnie śnieżynki, jednak jakoś się za nie zabrać nie mogę :-)
I ostatnio pobawiłam się woreczkiem foliowym :-)
Paznokcie pomalowałam na biało i utworzyłam na nich coś na wzór marmurkowego mani za pomocą woreczka foliowego :-) banalna sprawa! Dla ożywienia dodałam cyrkonie i całość pokryłam topem :-) 
Jak Wam się podoba?
Próbowałyście już tą metodą zdobić swoje paznokcie? :)

niedziela, 19 stycznia 2014

162. Paznokcie - pastelowy róż od P2 :-)

Witam Was :-)
Lakiery P2 marzyły mi się od dawna! W sumie odkąd tylko zaczęłam o nich czytać na blogach i odkąd zobaczyłam te rozbielone odcienie :-) Mniam!
Szczęście uśmiechnęło się do mnie w momencie zatrzymania maszyny losującej na moim nicku u Anety, dzięki której jedna sztuka wpadła w moje ręce! :-)

A więc oto on: Lakier P2, o numerku 010 little princess. (urocza nazwa, czyż nie?)


Do tego wpisu zabierałam się 2 razy, stąd też będą zdjęcia z dwóch różnych dni w odległości kilku tygodni :-)

Pokrótce o lakierze:
Buteleczka zawiera 12 ml lakieru, sporo. Jest wykonana z grubego szkła i zajmuje trochę więcej miejsca niż zwyczajny lakier o pojemności 10 ml :D
Kolor to piękny pastelowy, rozbielony róż - CUDO! Na paznokciach wygląda obłędnie! :-)
Lakier posiada gruby pędzelek, a ja takie bardzo lubię. Dwa razy maznę paznokcia i gotowe.
Konsystencja nie jest przesadnie rzadka i dobrze mi się z tym lakierem współpracuje. Nie miałam problemów z zalewaniem skórek.
Co do krycia - tutaj także miłe zaskoczenie. Dwie warstwy w zupełności wystarczą. Nawet jedna całkiem nieźle kryje, ale tworzy przy tym smugi, więc prosi się o dołożenie jeszcze jednej.
Trwałość trochę ciężko mi ocenić. Lakier mam na paznokciach drugi raz i w każdym przypadku, już po 2 dniach spotkałam się z odpryśnięciem, jednak tylko na paznokciach palców wskazujących. Pewnie jest to efektem częstszego używania akurat tych palców, bo na pozostałych utrzymuje się jakieś 4-5 dni. 
Wysychając pozostaje lśniącym na paznokciach i nie trzeba nakładać żadnego top coat'u. Schnie całkiem przyzwoicie i nie zdarzyły mi się żadne 'odciski'. Serdecznie polecam!
Ja na pewno skuszę się na inne kolory! Wiem, że niektóre sklepy internetowe je oferują więc przejrzę z przyjemnością.

I jak Wam się widzi? :-)
Jakie macie doświadczenia z tymi lakierami?

Trzymajcie się :*

niedziela, 12 stycznia 2014

161. co u mnie? - mobile mix odc. 10

Hej dziewczyny! :)
Dzisiaj kolejny post z serii 'okiem mojego telefonu' :D Aż wstyd się przyznać, ale ostatni post tego typu dotyczył lipca i sierpnia, więc od września uzbierało mi się muuuuuuuultum zdjęć :)
Także pokażę Wam co u mnie słychać w ostatnim czasie, a Wy piszcie co u Was! :)


Praca na sortowni, gdzie wygrzebałam multum ciuszków (post TUTAJ) i cuda jakie znajdowałyśmy z koleżanką, oprócz ciuszków :D
To pierwsze to ochraniacz na męskie narządy lub też powiększacz :> A co! Tylko my możemy nosić push-up'y? :-)

Niżej mój przesłodki chrześniak, który jest teraz niezłym łobuzem :p
Przepyszne żelki i inne słodkości kupione na wagę w markecie :-)
Następnie blogowanie i przepyszna herbata w ulubionym magicznym kubku a także nauka na uczelni, standardzik :-)

Jesienne outfity uchwycone kolejno w autobusie, na przystanku, w sklepie i znowu na przystanku :D

Mój Miś :-) i dawka kalorii, którymi mnie rozpieszcza :-) kochany jest :D Choć w gwiazdkowym prezencie nie dostałam żadnej słodkości bo stwierdził, że wolał nie kupować jak mam potem narzekać, że jestem gruba :D haha, dzięki Kochanie :*
Czekolada malinowa - pychota! Kupiłam teraz inną, wiśniową i też jest smaczna :)

Tutaj kolejna dawka słodkości, które ostatnio trochę ograniczam :-) I nie, nie jestem gruba :D Zawsze chciałam przytyć i udało się, jednak teraz pora na ujędrnienie ciała i wyrzeźbienie nieco niektórych partii.

Poniżej znowu nauka na uczelni, z średnio dobrą czekoladą z maszyny :-) Ale lepszy rydz niż nic :-)
A jak nauka to i relaks, a co najbardziej odpręża oprócz kocyka i filmu/książki? Malowanie paznokci :D

Tutaj jeszcze wypad na pizzę, mój P. się uparł na 60-cm, ja zjadłam 2 kawałki, on 3 i na tym koniec :p ale był taaaki głodny :-)
Do tego taka mała anegdotka :-)
Wczoraj będąc w sklepie spotkaliśmy kolegę mojego P. z dziewczyną :-) No i standardowo rozmawiamy, czy ładna (zawsze pytam, bo ciekawa jestem co powie :D) i on na to: eee, taka sobie, za dużo tapety ma. A ja na to: a ja nie mam? I przysuwam swoją buzię do jego w odległości 2 cm, a on na to: Nie, u Ciebie to chociaż widać naturalne rumieńce :-)
A ja w śmiech!!! :D Naturalne rumieńce?! Toż to bronzer! Bez niego mój makijaż jest niekompletny :D Do tego zdarzało się, że mówił do mnie 'Ty mój brąziku', kiedy w momencie wyjścia leciałam do łazienki i mówiłam, że muszę nałożyć bronzer :-) A tu proszę, taka GAFA, oj zapamiętam :p

Tymczasem życzę Wam udanego dnia! :*
Piszcie co u Was słychać!

piątek, 10 stycznia 2014

160. Fuksja na usta - Maybelline, Tint 10h, nr 160.

hej dziewczyny! :-)

Mój 'ustowy' kolor, w którym czuję się najlepiej to czerwień,  zdecydowanie! :-) A pomyśleć, że kiedyś nosiłam, jasne, nude, prawie białe usta :-) Malowałam je wszystkim, żeby tylko były jasne :D Były to co prawda czasy gimnazjum, ale nie sądziłam, że kiedyś to się tak zmieni!
Oczywiście testuję inne kolory i różowe/koralowe pomadki też mam :)

Smarowidło, które za chwilę Wam przybliżę wygrałam w rozdaniu u JusteMois :-)
Jest to moja pierwsza pomadka do ust w kolorze fuksji.

Maybelline New York, Super Stay 10h Tint Gloss w kolorze nr 160 - Forever Fuchsia.

Kosmetyk otrzymujemy w opakowaniu standardowym dla błyszczyków, o pojemności10,5ml.
Aplikujemy go za pomocą specjalnego aplikatora, który nabiera sporo kosmetyku i ja za każdym razem musiałam go lekko obcierać.

Do tego przyznam szczerze, że aplikacja nie należy do najłatwiejszych. Tint nieco się rozlewa i szybko barwi skórę, przez co naprawdę łatwo zrobić sobie nim krzywdę.
Kolor ciężko było mi uchwycić na zdjęciach, narobiłam ich mnóstwo i na mało którym jest odzwierciedlony kolor, ale w rzeczywistości jest to typowa, mocna fuksja!

Jeśli chodzi o efekt to jestem zadowolona bo jest fantastyczny! Na ustach wygląda nienagannie, ale tylko przez jakieś 20 minut! Później zaczyna ściekać i wygląda to nieestetycznie, mniej więcej tak:

I za to duży minus, bo na większe wyjścia, imprezy, gdzie nie da się na każdym kroku kontrolować swojego makijażu po prostu się nie nadaje!
Na zdjęciu powyższym jest także najlepiej odzwierciedlony kolor :-)

Jeśli chodzi o 10h, to jest to duża przesada. Kolor naprawdę długo utrzymuje się na ustach. Nawet jeśli zmaże się ta błyszcząca powłoka, a kolor ust nieco blednie to pozostają one w kolorze fuksji przez dobre kilka godzin.
Nie powiem, że jest to bubel, bo ma fajne właściwości, jednak aplikacja nie należy do najłatwiejszych, a tworzenie takich nieestetycznych 'zacieków' wiem, że wiele z Was nie wybacza! :-)
Mimo to polecam sprawdzić! Jest to ciekawy kosmetyk i cieszę się, że mam okazję go testować!

A Wy używacie tintów? Co sądzicie? :-)


piątek, 3 stycznia 2014

159. Świąteczny klimat i strój wigilijny :-)

Witam! :-)
Na początku życzę wszystkiego dobrego w 2014! :-)

Dzisiaj przychodzę do Was w jeszcze świątecznym klimacie, no bo kto powiedział, że kończy się on 26 grudnia? Nikt :D Te piękne ozdoby, lampki i choinki trzymamy w naszych domkach jeszcze spory czas :-) A jako, że nie miałam okazji pokazac Wam wcześniej tych zdjęc to nadrabiam to teraz :-)
Napawajmy się razem tą świąteczną, magiczną atmosferą, którą tworzą właśnie takie małe elementy..

Poniżej ja w wersji mikołajkowej i skrawki świątecznego drzewka <3 które uwielbiam!

Świeczki, obowiązkowo :-) Moja mama jest ich wielką zwolenniczką i pali w każdej możliwej okazji :D

Nietypowe bombki. Jeszcze trochę i uzbieramy całkiem pokaźną kolekcję :) Oprócz pierwszej wszystkie trzy dodatkowo świecą na różne kolory :-)

 A na choince zawisły brokatowe bombki i mikołaje :D

A na karniszach piękne firanki, na specjalne zamówienie mamuśki :D

Nawet drewniany kotek dostał czerwoną świąteczną kokardkę :D

Czubek choinki też został pięknie ozdobiony.

I prezenty..

Pod choinkę zakradły się urocze mikołajki :D

A choinka w całej okazałości wyglądała tak:
 
A ja tak..

Szczerze mówiąc do ostatniej minuty nie wiedziałam co założyc :-) W chwili gdy mamy grzała barszcz przerzuciłam całą szafę i wyszperałam jakieś ciuszki :D
 

I to by było na tyle :-) A jak u Was z tymi ozdobami? Chyba nie schowałyście ich od razu po świątach? :-)

Buziaki :*

podobne posty.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...